Moment, w którym usłyszałam dobrą nowinę z ust Jacka Niemca, był dla mnie zaczątkiem nie tylko nowego życia w Jezusie, ale także momentem narodzin w moim sercu, pragnienia bycia z ludźmi, którzy są nowonarodzeni, którzy należą do Boga, którzy odczuwają bożą miłość każdego dnia. Pragnienie to umocnił Bóg we mnie po moim chrzcie w 1994 roku. Stało się dla mnie jasne, że chcę, aby mój dom był domem otwartym dla ludzi, aby moi goście czuli się w nim dobrze. Mogli odpoczywać, łapać tzw. „drugi oddech”. Cieszę się, że razem z Piotrem możemy taki dom tworzyć.

Po tym krótkim wprowadzeniu z dużą przyjemnością chcę podzielić się przeżyciami z pikniku sportowo-integracyjnego, który odbył się 14-07-2013 w Zaciszu, a który zyskał nazwę olimpiady.

Z dumą informuję, że odwiedziło nas około sześćdziesięciu osób. SUPER! Bardzo mnie i Piotra ucieszyło to, że na nasz apel zareagowały osoby w każdym wieku i nikt nie czuł się pominięty. Zmieściliśmy się w zakresie wiekowym od 0 do 100 lat.

Imprezę rozpoczęliśmy obiadem z rusztu. Stoły uginały się pod ciężarem kiełbas, mięs, sałatek, napojów, słodyczy i ciast. Po prostu OBFITOŚĆ PYSZNOŚCI!

Około godziny 16.00 rozpoczęły się zmagania sportowe. Maluchy rywalizowały w wyścigach dopingowane nie tylko przez rodziców. Strzelectwo przyciągnęło uwagę około dwudziestu osób. Rozegraliśmy także mecze w bule, siatkówkę. Najdłużej trwały rozgrywki w tenisa stołowego, badmintona i piłkę nożną. Niestety nie udało nam się rozegrać do końca wszystkich zawodów, za co ja z Piotrem, jako organizatorzy, przepraszamy. (znak buźka uśmiechnięta).

Niektórzy uczestnicy olimpiady uprawiali nową dyscyplinę, której nie było w programie imprezy. Był to tzw „GADING” – dla niewtajemniczonych po polsku to – „pogaduchy”. Niestety nie zostaliśmy poinformowani o wynikach.

Około godziny 20.30 zaczął powoli padać deszcz. Wszyscy nasi goście w 10 minut sprzątnęli cały teren, stoły i pożegnawszy się, odjechali do swoich domów, aby na następny dzień z dużą radością i niestety bólem mięśni – zawkwasami- wspominać naszą skromną zaciszańską olimpiadę.

O godzinie 20.45 spojrzeliśmy na nasz sportowy areał, który został pozostawiony przez naszych gości nieskazitelnie czysty i tylko jedna myśl była w naszych głowach, zaczerpnięta z listu do Hebrajczyków 13,2 „ Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli.” I tak się właśnie czuliśmy, jakbyśmy właśnie aniołów gościli.

Monika Nowak